Szanowni Państwo, wierni czytelnicy
bloga Mogilno moje miasto, od dzisiaj przenosimy się na nową platformę, na
której publikował będę wszystko o naszym szeroko pojętym Mogilnie. Zapraszam
Was do szerokiej współpracy w tym względzie. Będzie o historii, tradycjach
kulturowych, dniu dzisiejszym i o wszystkim, co wymaga udokumentowania, przybliżenia,
wyjaśnienia, słowa krytycznego, a także pochwał.
To, że szybkimi krokami zbliżają
się wybory samorządowe możemy zauważyć między innymi w mediach lokalnych, w tym
portalach internetowych. Natłok informacji, co mogileńska władza zamierza
zrobić dla dobra mieszkańców wspólnoty samorządowej jest przeogromny, wręcz
przytłaczający i trudny do ogarnięcia. Zaczynam się w tym wszystkim gubić, ale
… co tu dużo mówić - zawsze było podobnie, w poprzednich latach też. Wszak
kiełbasa wyborcza musi być! Z tym, że w tym roku jest to kiełbasa wyjątkowo
gruba i słusznych rozmiarów jeśli chodzi o długość. Taką kiełabachą nakarmią
się wszyscy mieszkańcy naszego miasta i gminy. No, może większość, ja z
pewnością nie!
Prosta sprawa: ja po prostu w obietnice tej władzy nie wierzę! Dosyć mam słuchania o licznych, gotowych od lat dokumentacjach na mniejsze, czy większe inwestycje, które czekają „w poczekalni” mogileńskiego ratusza, a raczej w wieloletniej zamrażarce. Cześć z nich jest pewnie także w szufladzie biurka białego gabinetu. Czekają na stosowny moment, aby zaistnieć w realizacji. A zaistnieją tylko wtedy, gdy gmina uzyska dofinansowanie zadań ze środków marszałkowskich czy Unii Europejskiej. W międzyczasie dochodzą nowe projekty, dokumentacje, pomysły na inwestycje. Jest tego całe multum, gorzej z wykonawstwem.
To dobrze, że gmina jest
przygotowana do realizacji niektórych inwestycji. Tyle tylko, że jest coraz
trudniej pozyskać środki finansowe pozabudżetowe na te działania. Ślimaczy się
budowa (lub rozbudowa z modernizacją) oczyszczalni ścieków na Świerkówcu. Temat
wstydliwy, oddalany ciągle od wielu, wielu lat. Podobno jest zielone światełko
w tunelu. Tyle tylko, że nic więcej w tym temacie nie słychać.
Tymczasem przy okazji władza realizuje w ogóle nieplanowane inwestycje i to inwestycje wcale nietanie, a pomysł ich realizacji powstaje „z dnia na dzień” i to bez udziału środków zewnętrznych, tzn. pozabudżetowych. Przykładów mogę podać wiele. Ot, chociażby od 10 lat jest gotowa dokumentacja na remont ul. Ustronie, które to zadanie dwukrotnie wpisane było do podstawowego budżetu gminy Mogilno (2007-2008 r.). Niejako w międzyczasie robione są inne ulice, które posiadały niezłą nawierzchnię (np. ul. Taczaka) lub w ogóle jej nie posiadały, bo ulice co dopiero powstały w szczerym polu (ul.Olszaka, ul. Łuczaka, ul. Niewiadomskiego). W br. dochodzi do tego „towarzystwa” lokalna ulica Podgórna. Hit sezonu wyborczego! Ulica ta bowiem ma niezłą nawierzchnię asfaltową.
Wszyscy narzekamy na stan głównych ulic Mogilna. Pilny remont potrzebny jest na ulicach Hallera, Piłsudskiego czy Słowackiego, a tu w prasie lokalnej mamy kolejną informację wraz z rysunkiem - projektem, że „gotowa jest koncepcja przebudowy ulicy Przemysłowej”. Od wielu lat ciągnie się temat budowy nowej sali gimnastycznej (a w zasadzie hali sportowej) przy mogileńskiej SP nr 3. Jest opracowany projekt, kosztorys i przynajmniej raz na dwa lata radni, na wniosek burmistrza dochwalają kilkadziesiąt tysięcy złotych „na uaktualnienie dokumentacji”.
Ale za to w międzyczasie burmistrz
przymierza się do modernizacji bieżni na mogileńskim stadionie, która to
inwestycja pociągnie za sobą blisko 3 mln zł. Niejako przy okazji tej bieżni,
zapobiegliwe władze rozważają „na poważnie” budowę ścieżki rowerowej z Mogilna
do Wiecanowa na plażę. Ot, taka tam drobna inwestycja pociągająca za sobą
wydatek ok. 2 mln zł (w tym wykup terenu).
Tu i ówdzie mówi się też i o tym,
że marzenia burmistrza, aby wzdłuż ul. Hallera powstała Galeria Park (na
terenie byłego Ogrodu Jordanowskiego) i „wypełniła wolną przestrzeń” spełzły na
niczym. Galerii nie będzie! Za to na dole, tuż przy amfiteatrze ma powstać
kompleks handlowy niskich pawilonów (boksów) ustawionych szeregowo, taki
współczesny, mogileński „Bazar Różyckiego”. O zgrozo! W bezpośredniej bliskości
parku, amfiteatru i placu zabaw dla dzieci. Przypomnę internautom, że parę lat
temu niektórzy radni przychylili się do propozycji burmistrza Mogilna i
przegłosowali zmianę przeznaczenia tego terenu z „zieleni miejskiej” na „handel
i usługi”, tym samym wyrażając zgodę na wejście (?!?) do parku szeroko pojętego
handlu. Już widzę komunikację tego terenu handlowego z ulicą Hallera, powstałe
tam nowe miejsca parkingowe, wjazdy i wyjazdy aut po stromym terenie w poprzek
chodnika w ul. Hallera, który to chodnik jest jednym z najbardziej
uczęszczanych w mieście. No, ale nic mi do tego.
Pisałem już wcześniej, że jest w
końcu demokracja, wolny wybór i każdy może na określone zagadnienie popatrzeć z
swojej pozycji i mieć inne zdanie, pomysł. Jest w końcu burmistrz i 21 radnych,
którzy decydują za nas, wybierają dla nas najlepsze rozwiązania, warianty, aby
żyło nam się jak najlepiej i najwygodniej. Tyle teorii, bo praktyka w oparciu
na przykład o mogileńskie Ustronie jest zupełnie inna.